Wyszukiwarka





Sonda
Czy korzystasz/korzystałeś z korepetycji?
TAK
NIE



Poleć nas
E-mail docelowy:

Twój e-mail:

Twój podpis:


Kiedy smoczek przestaje być dobrodziejstwem…

    Przychodzące na świat niemowlę natura wyposażyła w zestaw zachowań pozwalających w sposób automatyczny reagować na bodźce z zewnątrz tak, by zapewnić przetrwanie. Zachowania te nazywają się odruchami, a prawidłowe ich funkcjonowanie świadczy o właściwie rozwijającym się układzie nerwowym małego człowieka.
Jednym z podstawowych odruchów stałych niemowlęcia jest odruch ssania. U małego dziecka odgrywa on najważniejszą rolę, warunkującą jego przetrwane. Już u kilku dniowego niemowlęcia dotknięcie opuszkiem palca okolic warg powoduje odruch poruszania ustami. Poprzez dotknięcie policzka możemy zaobserwować odwracanie głowy w kierunku palca i ułożenie ust świadczących o gotowości do ssania. Odruchowi temu nie towarzyszy jedynie wyizolowana czynność ssania, ale pełen zespół zachowań towarzyszących przyjmowaniu pokarmu. Głodne dziecko jest płaczliwe, rozdrażnione i niespokojne. Jednak w momencie wzięcia na ręce, od razu się uspokaja. Odruch ssania kojarzy mu się z zaspokojeniem naturalnej potrzeby pokarmowej, sytością i stanem uspokojenia. Daje dziecku poczucie bezpieczeństwa, bo utożsamiany jest z bliskością i ciepłą intonacją głosu matki.
O tym jak ważny w rozwoju dziecka jest ten odruch, świadczy chociażby fakt, że właściwe jego wykształcenie oraz prawidłowa technika ssania stanowią motoryczną podstawę do prawidłowego rozwoju mowy. Dzieci, u których odruch ssania kształtował się nieprawidłowo, albo niewłaściwa była owa technika ssania stanowią grupę zagrożenia wadami wymowy i opóźnieniem rozwoju mowy. Do tej grupy należą również dzieci, u których najbliżsi (często nieświadomie) wykorzystywali odruch ssania w celu jedynie uspokojenie dziecka. Mam tu na myśli wszystkie te dzieci, którym zbyt długo dawano smoczek. Stosowanie smoczka jest najprostszą, ale niestety najmniej korzystną metodą uspokojenia dziecka.
Smoczek powinien być stosowany przez pierwsze trzy miesiące życia dziecka i to tylko do zasypiania. Kiedy nasza pociecha już śpi, należy ten smoczek usunąć z buzi. Przedłużając moment ssania smoczka na własne życzenie narażamy nasze dziecko na pewne niekorzystne zjawiska w rozwoju mowy. Należą do nich: nadmierne ślinienie, wady zgryzu oraz wady wymowy. Utrzymywanie smoczka w buzi powoduje niekontrolowany wyciek śliny i zmniejsza napięcie mięśni warg. Tym samym nasze dziecko coraz silniej i mocniej się ślini, język wypada z jamy ustnej, a mięśnie aparatu artykulacyjnego nie pracują prawidłowo. Przetrwały nawyk ssania smoczka nie zachęca dziecka także do gaworzenia, będącego bardzo ważnym etapem w rozwoju mowy.
Również wiele wad zgryzu jak np. zgryz otwarty jest następstwem długotrwałego ssania smoczka lub utrzymywania palca w buzi. Taka wada zgryzu często powoduje seplenienie międzyzębowe. Uniemożliwia dziecku prawidłową artykulację głosek dentalizowanych (s, ż, c, dz, sz,ż, cz, dż) oraz sprawia , że są one realizowane poprzez wsuwanie czubka języka między górne i dolne siekacze.
Długotrwałe utrzymywanie smoczka w buzi powoduje także opóźnienie pionizacji języka. W tym momencie zaproponuję czytelnikowi proste ćwiczenie:
„ Proszę przez chwilę pomyśleć nad sposobem, w jaki układa się nasz język w buzi w chwili, gdy czytamy ten artykuł. Zapewne ten, kto oddycha przez nos ma zamkniętą buzię, a czubek języka dotyka wgłębienia na wałku dziąsłowym tuż za górnymi siekaczami. Teraz proszę sobie wyobrazić, że ktoś wkłada nam do buzi smoczek. Jak układa się język? Oczywiście leży płasko na dnie jamy ustnej, bo został przyciśnięty przez smoczek!”
Teraz nie trudno się domyślić, co dzieje się z językiem i jego mięśniami, gdy przez większą część dnia i nocy płasko spoczywa na dnie jamy ustnej. Pozwalając na długotrwałe ssanie smoczka pozbywamy nasze dziecko możliwości naturalnego napinania mięśni języka i ćwiczenia pionizacji jego czubka. To w konsekwencji prowadzi do opóźnienia rozwoju mowy, a w późniejszym czasie do takich wad wymowy jak m.in. seplenienie (tj. nieprawidłowa artykulacja głosek [s, z, c, dz, sz, ż, cz, dż], gdy nasz 4 –latek zamiast „samochód” mówi „siamochód”, a 5 –latek na „szynkę” – „synka” oraz reranie, gdy pytając 6-latka o nazwanie przedmiotu na obrazku zamiast powiedzieć „rak” mówi „jak” lub „lak”.
Bardzo często do mojego gabinetu zgłaszają się zaniepokojeni rodzice, którzy zadają mi pytanie o to, dlaczego ich 3- letnie dziecko jeszcze nie mówi. Wykluczając, na podstawie szczegółowego wywiadu z rodziną, szereg innych poważnych przyczyn opóźnienia rozwoju mowy i widząc dziecko, którego twarz niemal całkowicie zasłania kolorowy smoczek z tygryskiem, od razu nasuwa mi się odpowiedź: „A jak ma mówić skoro cały czas trzyma smoczek w ustach…?!”

mgr Kataryna Pawelec
logopeda

Bibliografia:
1.    Cieszyńska J., Korendo M., Wczesna interwencja terapeutyczna, Stymulacja rozwoju dziecka Od noworodka do 6 roku życia, Wyd. Edukacyjne, Kraków 2007
2.    Zalewski Tomasz, Opóźnienia w rozwoju mowy, Wyd. Lekarskie PZWL, W-wa 2002